Pistolet Sig Sauer P320 X VTAC

03-09-2018

Spotkałem się z opinią, że P 320 X VTAC jest obecnie „najseksowniejszym pistoletem na rynku”. Trudno zdefiniować pojęcie seksowności pistoletu, ale każdy może interpretować je na swój sposób. Poza intuicyjną i wymykającą się racjonalnej ocenie rzeczoną seksownością jest jeszcze kilka konkretnych przesłanek do dobrej oceny tej broni.

 

P 320, zgodnie z planem, wchodzi do wyposażenia różnych służb i organów amerykańskich. Trudno o lepszy marketing i jednocześnie bardziej wiarygodne potwierdzenie poprawności funkcjonowania pistoletu. Celowo piszę o poprawności, ponieważ mamy do czynienia z rozbudowaną, modułową i maksymalnie elastyczną platformą, która dodatkowo jest bardzo podatna na zmiany i modyfikacje. To nie jest jeden, dwa czy trzy pistolety – to jest otwarty system, a my jesteśmy dopiero na początku linii rozwojowej. Pisałem o tym przy okazji pierwszego P 320 i zaskakująco szybko znajdujemy potwierdzenie w rzeczywistości. Już są rozwiązania precyzyjnie dostosowujące pistolet do oczekiwań i życzeń np. jednostek specjalnych.

 

 

 

P 320 X VTAC powstał przy współpracy byłego operatora Delta Force Kyle'a Lamba i firmy Viking Tactics (co znalazło odzwierciedlenie w nazwie VTAC). Z punktu widzenia strzelca pierwszym, najistotniejszym elementem są świetne przyrządy celownicze VTAC Day / Night. Dokładnie wykonane, z dużym doświetleniem z góry, mają dwa zestawy kropek – światłowodowe i trytowe. Świecą jasnymi punktami w dzień – światłowód i w kompletnej ciemności – tryt. Warto zaznaczyć, że ich cena jako wyposażenie dodatkowe, to w USA 170-200 USD.

 

 

Drugim atrybutem, ważnym, ale znanym już z X Carry czy jako opcja dodatkowa, jest język spustowy. Zaczerpnięty bezpośrednio ze sportu, ale już znajdujący uznanie w zastosowaniach taktycznych – prosty, zwalniający zaczep bijnika dokładnie w położeniu 90°. Ma stosunkowo duży opór po bardzo krótkim ruchu jałowym. Płaska i szeroka powierzchnia kontaktu z opuszką palca wymusza prawidłowy sposób pracy. Nie jest to mechanizm przeznaczony do wyczynu na tarczy, ale stanowi bardzo racjonalny kompromis znajdujący uznanie w strzelaniach dynamicznych.

 

 

Szkielet P 320 X VTAC jest typowy dla sigów serii X i zupełnie inny niż w pierwotnej wersji P 320. Jest wypłaszczony z charakterystycznym podcięciem za kabłąkiem spustu. Ma wygodnie poszerzone, lejkowate gniazdo magazynka. Jest to tylko wewnętrzne sfazowanie ścianek szkieletu i nie zmienia obrysu zewnętrznego chwytu. Faktura powierzchni jest dość drobna i ostra, jednak nie aż tak agresywna jak np. w M&P Smith & Wesson. Jest to decyzja uwarunkowana wielkością pistoletu – duży przedmiot nie wymaga bezwzględnego „wklejenia” w dłoń, a poza tym... nie szarpie ubrania w kaburze. Jednak zawsze jest to kwestia indywidualna... Wypłaszczenie szkieletu ułatwia oczywiście przenoszenie, ale pozwala również łatwiej orientować broń w trudnych warunkach. Pierwszy chwyt, po wyjęciu pistoletu z kabury, jest bardziej jednoznaczny i czytelny. Na to warto zwrócić uwagę biorąc do ręki P 320 i P 320 X. Tradycyjny przekrój chwytów Siga, ze szkieletami metalowymi włącznie, jest owalny i nadal ma wielu zwolenników. Nie wynika to tylko z przyzwyczajeń, jest po prostu wygodny i bardzo charakterystyczny.

 

 

Zamek X VTAC jest prawdopodobnie tym, co budzi najwięcej emocji i w pewnym sensie uzasadnia użycie określenia „seksowny”. Przy krótkim szkielecie X Carry (innym niż w X Five) i lufie długości 4,7” (119 mm) zamek wystaje przed szkielet. Nadaje to broni trochę klasyczny wygląd. Wyrafinowane ukształtowanie górnej powierzchni z wyraźnym ryflowaniem przeciwodblaskowym, z dynamicznymi ścięciami bocznymi podkreślonymi świetnie wpasowanymi frezowaniami odciążającymi – to może i powinno się podobać. Muszka i szczerbinka są wyższe – muszą pomieścić dwa rzędy punktów – to też wpływa na ogólny, profesjonalny charakter broni. No i kolor... jedni mówią, że złoty, ja nazywam to młody coyot...

 

 

 

Wróćmy do sprawy podstawowej – do modułowej, otwartej koncepcji. Wybór P 320 (M 17) jako oficjalnej broni służbowej i zastąpienie nim Beretty był decyzją trafną. Przede wszystkim dlatego, że nie porównujemy jednej Beretty z jednym P 320, ale musimy patrzeć na cały zbiór produktów wynikających z P 320, które już powstają i w następnych latach będzie ich tylko przybywać. Oparcie koncepcji na wystandaryzowanym mechanizmie spustowym i współpracującym z nim bijnikiem w dowolnym zamku – daje nieprawdopodobne możliwości. Otrzymamy rozwiązania wyspecjalizowane, dostosowane do bardzo konkretnych potrzeb i maksymalnie uogólnione. Już możemy wybierać, a za dwa lata nie będziemy umieli sensownie poruszać w drzewie genealogicznym P 320. Jesteśmy świadkami ciekawej rewolucji. Pierwszą zrobił Glock upowszechniając na masową skalę tworzywa sztuczne w szkieletach, drugą wprowadza Sig poprzez wprowadzenie modułowej struktury w ofercie rynkowej. Glock wprowadził zmianę technologiczną, materiałową, Sig – intelektualną. I wszystko to za całkiem sensowną cenę.

 

MJM