Pistolet Hudson H9

18-06-2018

Po amerykańskiej premierze w 2017 roku Hudson H9 pojawił się w sprzedaży u nas. Cena jest relatywnie dość wysoka, ale... w odniesieniu do czego? Glock, XDm, S&W, CZ, Ruger, czy Tanfoglio, Kriss, SIG, Bul? Nie jest to oczywiste. Ceny zawierają się w przedziale od 2 000 do 10 000 zł. Podstawowe pytanie to: czym jest, dlaczego jest taki, jaki jest i co dzięki temu H9 oferuje nam za swoją cenę?

 

 

O H9 krąży wiele opinii wynikających z przekonania niezmąconego poznaniem i rozumieniem przedmiotu. Pomijając informacje o laserze, tłumiku i ciężarach pod nisko osadzoną lufą, jedna zasługuje na szczególną uwagę: H9 jest doskonałym rozwiązaniem nieistniejącego problemu... Być może ironia tego stwierdzenia dobrze ożywia tekst, jednak nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Problem odrzutu i w konsekwencji podrzutu broni palnej istnieje... i to od początku jej powstania. Kiedyś był nawet zdecydowanie bardziej zauważalny ze względu na konstrukcje łóż i chwytów, chociaż trochę łagodzony inną dynamiką spalania czarnego prochu. Próby poprawienia sytuacji polegały na podniesieniu punktu podparcia i zbliżeniu go maksymalnie do osi lufy, zarówno w broni długiej i krótkiej. Ostatecznym rozwiązaniem stała się konstrukcja Stonera, pod warunkiem, że karabin AR opieramy tzw. piętą kolby. W pistoletach pogłębiano i unoszono chwyt, czasami dociążano lufę, osiągając karykaturalną formę spotykaną do dziś w wyczynowej broni sportowej.

 

 

 

Hudson H9 jest pierwszą konstrukcją na miarę Stonera. Masa zamka pistoletu pchana siłą odrzutu przez dno łuski porusza się do tyłu na prowadnicach szkieletu. Ale nie położenie zamka ma w tym wypadku kluczowe znaczenie, tylko jego punkt podparcia, którym jest sprężyna powrotna. To właśnie zauważyli Cy i Lauren Hudson przenosząc cały zespół oporowo-powrotny niżej, w oś spustu i oparcia dłoni. W tym momencie czytelna staje się też intencja odwrócenia ruchu uchylnego bezpiecznika spustowego. W sposób intuicyjny wymusza on głębokie trzymanie broni i ściąganie języka spustowego „po dolnej części szkieletu broni”, a nie „po kabłąku” wykluczając „dziewczęcy” sposób trzymania pistoletu – delikatnie i za koniec...

 

 

 

I to praktycznie wszystko. Pomimo, że reszta też jest ciekawa i zasługuje na szczególną uwagę. Geometria broni, w sposób oczywisty, wzorowana jest na Colcie 1911. Jednak zrezygnowano z mechanizmu kurkowego na rzecz układu bijnikowego, jako rozwiązania prostszego i ewidentnie rozdzielającego zamek od urządzenia spustowego w szkielecie. Spust pracuje doskonale, ale jak w Colcie – ruchem prostym, posuwistym i jest to ukłon w stronę tradycji. Można to lubić, lub nie. Broń jest bardzo płaska, a wszystkie manipulatory są doskonale wbudowane w bryłę, a pomimo tego – dostępne i wygodne. Stalowy szkielet jest precyzyjnie obrabiany i zaskakująco cienkościenny. Wpływa to oczywiście na małą masę broni. Czasami zbyt płaski chwyt może wydawać się niewygodny, ale są już dostępne okładki o bardziej wyrafinowanej i ergonomicznie rozbudowanej powierzchni. Przy tej płaskości broni zaskakuje pojemność magazynka – 15 naboi. Wersja 10 wynika z obowiązującego w niektórych miejscach ograniczenia dla broni cywilnej.

 

 

 

Hudson H9 jest projektem otwartym na modyfikacje i opcje. W szkielecie zespół spustu umieszczony jest w postaci niezależnej wkładki. Już dzisiaj wiemy, że firma będzie oferowała broń ze szkieletami ze stopu lekkiego i z tworzyw sztucznych. W sposób oczywisty wpłynie to na obniżenie ceny broni. Z konstrukcji i widocznych elementów demontowalnych wynika, że przewidziano też miejsca na bezpiecznik zewnętrzny i chwytowy. Może to znacząco wzbogacić propozycję, adresując ją do użytkowników przywiązanych do tradycyjnych, coltowskich rozwiązań.

 

 

Hudson H9 strzela bardzo dobrze. W praktyce potwierdza przyjęte założenia koncepcyjne i to, co zaprojektowano na monitorach. Można, oczywiście, lekceważyć problem dynamiki strzału i zachowania pistoletu w dłoni. Faktycznie jest to tylko energia naboju 9 mm PARA i dla biegłego strzelca wszelkie udziwnienia tylko komplikują sprawę, jednak istotę rozwiązania Hadsonów trudno przecenić. W bardzo prosty sposób, praktycznie tylko na płaszczyźnie intelektualnej, zrobiono zupełnie nowy pistolet. W dodatku zrobiono go doskonale precyzyjnie, z dbałością o najmniejsze drobiazgi, każde ryflowanie i wykończenie wszystkich powierzchni. Całość zapakowano jak duży prezent – w wielkie tekturowe, czarne, eleganckie pudło. W pewnym sensie określa to odbiorcę i szerzej – grupę docelową. Jest to broń dla strzelca, który przede wszystkim rozumie jej konstrukcję, docenia koncepcję i potrafi zdecydować się na zakup nowości... Dla innych zawsze najlepszym wyborem pozostanie Glock i jego kolejne, najlepsze generacje.

 

 

 

Można przypuszczać, że nowe rozwiązania konstrukcyjne innych pistoletów będą nawiązywały do H9. Prawdopodobnie Hadsonowie też będą pracować, szukać i doskonalić swoją broń. Na pewno konieczne jest „zagospodarowanie” przestrzeni pomiędzy lufą a sprężyną powrotną – można tam opcjonalnie umieścić zintegrowany ze szkieletem laser czy źródło światła. Wymaga to tylko innego narysowania i policzenia wytrzymałości zamka w punkcie osadzenia żerdzi. Umożliwi to rezygnację z szyny pod szkieletem, która przy tej wielkości przodu wydaje się trochę absurdalna. Zdecydowanie, przy tego typu broni, powinien pojawić się kaliber .45 ACP. Jednak istota koncepcji H9 pozostanie i powinna trwale wpisać się w historię projektowania broni palnej, chociaż będzie wymagało to czasu. Jak zwykle...

 

MJM

 

Specyfikacja

Kaliber: 9x19mm
Długość lufy: 4.28" (cala)
Waga: 963.8g
Chwyt: Hogue G10, Okładki G10
Mechanizm spustu: 4-4.5lbs, typu 1911
Szkielet: Stal nierdzewna
Dodatkowe wyposażenie: obustronna dźwignia zwalniania zamka, przekładany przycisk zwalniania magazynka
Przyrządy celownicze: Tak
Gwarancja: 2 lata
Długość całkowita: 193.6mm
Muszka: Trijicon HD Night Sight
Mechanizm: uderzeniowy
Bezpiecznik: tak
Pojemność magazynka: 15 / 10 naboi